wtorek, 20 maja 2014

Rozdział 1

Raxanne 

Ponownie spojrzałam na zawartość kufra i upewniłam się, że wszystko jest spakowane. Byłam podenerwowana jutrzejszym wyjazdem do Hogwartu, szkoły Magii i Czarodziejstwa. Wiedziałam, że nie będę tam sama, gdyż mam bardzo rozległą rodzinę, jednak cała się trzęsłam na myśl o wyjeździe. By się trochę uspokoić, sięgnęłam po książkę do transmutacji i zaczęłam czytać już dobrze znany mi tekst. Co jakiś czas powtarzałam formułkę oraz ruch różdżką w myślach. W pewnym momencie do pokoju wparował mój starszy brat, Fred. Miałam z nim bardzo dobre stosunki, czego naprawdę mi zazdrościła Rose, najbliższa kuzynka, a zarazem przyjaciółka.
– Jak tam, siostra? – spytał zaczepnie, siadając na moim dość rozległym łóżku. –  Denerwujesz się?
– Hm... może troszeczkę – Odpowiedziałam lekko drżącym głosem, na co się zaśmiał.
– Nie masz czego, poważnie, będziesz najlepsza – Spojrzał na książkę, którą trzymałam w ręku. – Chyba już po raz piąty kujesz na pamięć ten sam podręcznik.
– Nieprawda, dopiero czwarty. W zasadzie można powiedzieć, że trzeci, bo za drugim razem nie czytałam wszystkiego dokładnie – Mruknęłam, na co ponownie wywołałam śmiech u mojego brata. Ma on bardzo ciepły i przyjemny śmiech.
– Hogwart to najlepsze, co cię może w życiu spotkać, poważnie. Przeżyjesz tu swoje najlepsze dni. – Zapewnił mnie.
– Przeczytałam naprawdę wiele o historii Hogwartu i myślę, że wiem o nim więcej niż nie jeden pierwszoroczny, ale... chyba wiesz, jak to jest, prawda? -powiedziałam lekko nieprzytomnie.
-Już jutro będzie wszystko dobrze. No, może pojutrze, bo wcześniej czeka cię Tiara Przydziału.
– Chciałabym trafić do Gryffindoru, tak jak większość naszej rodziny i ty.
– Nie ma obaw, jestem pewien, że tam trafisz, nie wyobrażam sobie, byś mogła pójść gdzie indziej. – Uśmiechnął się do mnie pocieszająco.
– Jesteś już spakowany? – Spytałam go, trochę odbiegając od tematu.
– Myślę, że to pytanie retoryczne.
– Pomóc ci się pakować? – zaproponowałam.
– Nie, dzięki, poradzę sobie. Myślę, że ty bardziej potrzebujesz pomocy ode mnie. Jeśli dalej będziesz się tak trząść, ten dom się zawali – dodał żartobliwie, na co się uśmiechnęłam.
– Ok, już jest dobrze. Idź się pakować -powiedziałam, a on westchnął i wyszedł.
 Rozejrzałam się po pokoju, uzmysławiając sobie, że nie zobaczę go przez długi czas. Spojrzałam tęsknie za gigantyczną gablotką na książki. Czułam żal, że nie mogę ich wszystkich zabrać do Hogwartu. Następnie mój wzrok skierował się na komodę, pełną psikusów ze sklepu taty. Następnie skierowałam go po ścianach o kolorze ecru pełne zdjęć i plakatów. W końcu rzuciłam się na wielkie łóżko, by choć na chwilę przestać myśleć i się zdrzemnąć.

Delly

– Opowiedz mi jeszcze o Hogwarcie – powiedziałam,  kładąc się na łące.
– Od czego zacząć? Tego jest wiele – mruknął chłopak.
– Oj, no proooszę.
– No dobra. Więc dzieci z magicznymi umiejętnościami są zapisywane do Szkoły Magii i Czarodziejstwa przez magiczne pióro jeszcze przed urodzeniem, a informowane są w wieku jedenastu lat, zazwyczaj listem przyniesionym przez sowę.
– Więc jestem czarodziejką! No... i ty też – przerwałam entuzjastycznie.
– Taa... Wiele razy to powtarzałem – odpowiedział nieco ponuro Tony, lekko się uśmiechając.
– Ale czemu Camille nie dostała listu? Ona ma już trzynaście lat – wtrąciłam.
– Delly, słuchaj. Nie każdy jest wyjątkowy. Urodziłaś się w rodzinie mugoli. Ciesz się, że w ogóle dostałaś list! Najwyraźniej to ty zostałaś wybrana. 
Zmarszczyłam nos. To nie było miłe słuchać jak obraża się moją siostrę. Niby to był dla mnie komplement, jednak nie za bardzo mi się to podobało.
– Dobra, kontynuuj – mruknęłam, trochę zniechęcona, na co on westchnął.
– Uczniowie po przybyciu do szkoły przydzielani przez Tiarę Przydziału są do jednego z czterech domów: Gryffindoru, Hufflepuffu, Ravenclawu lub Slytherinu. Za dobre zachowanie, zwycięstwa podczas meczy quidditcha lub za poprawne odpowiedzi podczas lekcji – nagradzani są punktami. A za, między innymi, nieodpowiednie zachowanie – punkty są odbierane. Pod koniec roku dom z największą liczbą punktów otrzymuje Puchar Domów.
-Gryffindor słynie z męstwa i odwagi. Kolory domu to złoto i szkarłat, a symbol to lew. Duchem domu jest Sir Nicholas de Mimsy-Porpington, znany również jako Prawie Bezgłowy Nick -dodałam za niego.
– Tak! A Slytherin cechuje się ambicją, sprytem, przebiegłością, zaradnością i pochodzeniem z rodów o czystej krwi. Kolory domu to szmaragdowy i srebrny, a symbol to wąż. Duchem domu jest Krwawy Baron -wyrecytował i wypiął dość dumnie pierś, na co przewróciłam oczami.
– Więc chciałbyś trafić do Slytherinu? – spytałam.
– Oczywiście! Mam nadzieję, że trafimy tam razem. – Dał mi kuksańca w bok.
– Czy ja wiem... większość czarodziei ze Slytherinu, stało się później czarnoksiężnikami... – Jednak on mnie nie słuchał.
– Ravenlaw słynie z mądrości i kreatywności. Kolory domu to niebieski i brązowy, a symbol to orzeł. Duchem domu jest córka Roweny Ravenclaw, Szara Dama –Mówił dalej.
– Zaś Hufflepuff słynie z lojalności, uczciwości, szczerości i tolerancji. Kolory domu to żółty i czarny, a symbol to borsuk. Duchem domu jest Gruby Mnich -dokończyłam, na co obydwoje się uśmiechnęliśmy.
– Nie chcę trafić do Hufflepuffu – jęknął Tony.
– Czy ja wiem... Tam każdy jest miły.
– Co tam, że mili, za to tępi – prychnął.
– Ok,skończmy to, dobrze? Opowiesz mi coś jeszcze? -spytałam grzecznie.
– Hogwart jest niesamowity. Pełno w nim tajemnic i sekretów. W każdym pokoju kryje się co innego. Nigdy nie można się tam nudzić. Będzie to najlepszy czas w twoim życiu....

Scorpius 

– Chcesz może herbaty, Scorpusie? – Z zamyślenia wyrwał mnie głos matki.
-Nie, dziękuję, wolę kawę.
Matka uniosła brew.
– Kawę? Jesteś jeszcze... za młody. Może ona negatywnie na ciebie wpłynąć -powiedziała udawanie zatroskanym głosem. Zacisnąłem pięści. – Więc zapytam jeszcze raz, chcesz herbaty, skarbie?
– Nie, wolę kawę – powtórzyłem, na co zauważyłem, że matka lekko zadrżała
– Dobrze. Fantazjo! – zawołała naszą domową skrzatkę. – Przynieś kawy dla Scorpiusa oraz herbaty dla mnie. – Słysząc te słowa rozluźniłem się trochę i swobodnie usiadłem na ogromnej kanapie w wielkim dworze Malfoyów. Uśmiechnąłem się do siebie lekko, gratulacyjnie, iż ponownie „wygrałem” walkę z matką.
- Nie powinno się tak siadać. Nie przystoi to tak wysoko postawionym ludziom – zwróciła mi uwagę, na co położyłem się na całej długości kanapy. Mama zacisnęła zęby.
– Gdzie tato? – zapytałem od niechcenia.
– W pracy – odpowiedziała sztywno.
– Dalej? Przecież jest już dwudziesta. Nie powinien skończyć dwie godziny wcześniej?
– Przetrzymali go – odparła sucho.
– Znowu -podsumowałem. 
Chwilę później Fantazyjka przyniosła mi kawę, z którą poszedłem do mojego pokoju, wbrew protestom matki. Wypiłem jednym chaustem zawartość filiżanki i skrzywiłem się. Nie znosiłem kawy. Poprosiłem o nią tylko dlatego, by dokuczyć matce. Pewnie większość osób z zewnątrz było by zdruzgotane tym, jaką postawę trzymam do Astorii Malfoy. Jednak ja nie potrafię się powstrzymać. Wiem, że jest ona z moim ojcem tylko dla jego pieniędzy. Nic jej nie obchodzi oprócz jej własnego, krzywego nosa, którego na całe szczęście po niej nie odziedziczyłem. Cieszyłem się, że już jutro wyjadę do Hogwartu, gdyż będę mógł się uwolnić od spędzania z nią każdego pieprzonego dnia. Wciąż marudzi, bym poprawił swoje maniery. Jedyne co, to żal mi ojca, że się tak daje. Ciężko pracuje, a ona go jeszcze wykorzystuje. Wiem, że ją kocha, czego nie można powiedzieć o niej. Westchnąłem. Czemu dobrzy ludzie związują się, z nieodpowiednimi dla nich? 

Jeśli przeczytałeś/aś, skomentuj

-A

7 komentarzy:

  1. Przeczytałam dopiero teraz bo nie było mnie w domu i jestem ciekawa dalszego ciągu :D czekam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem, tak jak prosiłaś :)
    Zauważyłam kilka błędów ze spacjami lub interpunkcją, jednak nie mówmy o tym, bo przecież nie to jest najważniejsze :)
    Co do fabuły, nie znoszę młodego pokolenia, ALE tu mi się podoba, zwłaszcza Scor był uroczy :) jakbyś mogła to informuj mnie o kolejnych rozdziałach :) z chęcią zobaczę co będzie dalej :)
    Pozdrawiam i weny życzę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdziału jeszcze nie przeczytałam, jednak informuję, że wpadnę z samego rańca przeczytać :D

    OdpowiedzUsuń
  4. A no powiem Ci, że podobało mi się. Ciekawie napisane...
    Rozdział sprawił, że jestem ciekawa nastepnego. :)
    Na pewno tu wrócę! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dobrze się zaczyna i mimo,że nie znoszę pisanych w pierwszej osobie opowiadań,to tutaj jest w porządku.Popracuj nad interpunkcją i życzę weny.Na pewno zajrzę ponownie.
    Weny;*
    u mnie nowy rozdział,zapraszam
    niekoniecznie-rywalizacja-dramione.blogspot.com
    Kejtidzi

    OdpowiedzUsuń
  6. Znalazłam link do Twojego przypadkiem w komentarzu na innym, który dzisiaj przeczytałam i muszę przyznać, że robi się ciekawie. W sumie chyba pierwszy raz czytam bloga o życiu dzieci bohaterów postaci z Harrego Pottera, który by mnie zaciekawił. No nic. Wracam do lektury. Zostawię namiary na moje blogi w spamie, jeżeli będziesz miała ochotę to może wpadniesz ;-)

    OdpowiedzUsuń
  7. No, no, no :) Całkiem niezłe, jednak znalazłam kilka błędów. Ale to nic :D Brakuje mi tu tez opisów, mam nadzieję, że w następnych rozdziałach jest ich więcej :)
    Weny!
    Lily

    OdpowiedzUsuń