Scorpius
– Scor, chodź
tutaj, jest prawie pusty – powiedział pogodnie Chris, wskazując na jeden z
przedziałów.
Skinąłem
głową i weszliśmy do niego. W środku
siedziała dziewczyna. Miała blond włosy do ramion i duże brązowe oczy. Była
ładna.
Umieściłem kufer na górze i się przedstawiłem.
Dowiedziałem się, że dziewczyna nazywa się Lavender Smith, ale przyjaciele
mówią do niej Lav, jest na drugim roku w Slytherinie. Ucieszyłem się na tę
wieść, gdyż ja także miałem zamiar
trafić do domu węża, a zawsze lepiej jest znać kogoś, kto będzie w tym samym
domu, szczególnie, że ma to być o rok starsza dziewczyna. Dobra, Chris też tam
prawdopodobnie trafi, ale on to co innego.
– Czemu siedzisz sama, a nie z przyjaciółmi? –
spytał w pewnym momencie naszej rozmowy Chris, na co ona posmutniała.
– Problemy z koleżanką – powiedziała lodowato i
zmieniła temat.
Nikt z nas nie naciskał i nie powracał do sprawy
koleżanek Lavender. Dowiedziałem się zaś, że ma o rok od niej starszego
brata ¬¬¬– Cooka, który znajduje się w
Hufflepuffie. Bez przerwy się kłócą i raczej nie da się ich nazwać idealnym
rodzeństwem. Zaczęła nam także opowiadać o Hogwarcie, co było bardzo
interesujące, jednak wiele z tych rzeczy już kiedyś słyszałem od taty.
Drzwi do przedziału się otworzyły. Stanęła w nich
staruszka z wózkiem ze słodyczami. Kupiłem jedynie dwie czekoladowe żaby,
paczkę Fasolek Wszystkich Smaków oraz Lukrowe Pałeczki. Lavender skusiła się na
Musy Świrusy, zaś Chris, jakby nie patrzeć, wykupił praktycznie cały wózek, po
jednym ze wszystkiego. Przez jakiś czas siedzieliśmy w milczeniu i jedliśmy
swoje oraz Chrisa smakołyki , na co on
marudził, jednak my się śmialiśmy, nic z jego protestów sobie nie robiąc. W pewnym momencie mieliśmy
dość słodkości, więc przez długi czas najzwyczajniej w świecie rozmawialiśmy o
wszystkim, co nam przyszło do głowy. Naprawdę polubiłem tę Ślizgonkę . Nawijała
dużo, praktycznie nie dając innym dojść do słowa, ale wcale mnie to nie
wkurzało. Byłem zadowolony, że zaprzyjaźniłem się z kimś w tak krótkim czasie.
Tym bardziej, że nie znalazłem się jeszcze w Hogwarcie.
Tony
– Naprawdę nie wierzę, że chciałaś się z nimi
zaprzyjaźnić – powiedziałem
z przekonaniem do Delly, gdy już znaleźliśmy się w
innym przedziale.
– A ja naprawdę nie wierzę, że tak bardzo ci przeszkadzali. ¬¬– Wzruszyła ramionami. Napotykając mój wzrok, dodała tylko : Byli mili.
– Zachowujesz się tak..... pospolicie – warknąłem.
– Och, przestań, co ci tak w nich przeszkadza? Moim zdaniem są mili i zabawni.
– Nic nie rozumiesz. Znam takich jak oni –
mruknąłem.
– Naprawdę nie rozumiem, co ci przeszkadzają? Nic
takiego nie zrobili -powiedziała z wielkim przekonaniem, na co się ponownie
zezłościłem, a ona zauważyła to. Jednak
tylko odwróciła się do okna, nic nie mówiąc.
– Dalej jesteś na mnie zła? – spytałem
spokojniej.
– Przez ciebie
Camille mnie znienawidziła – powiedziała ze smutkiem.
– Myślę, że przesadzasz. Pewnie się tylko na
ciebie lekko złości.
– Przestań! Dobrze wiesz, że tak nie jest!
Pamiętasz, jak byliśmy wtedy na łące
i słyszeliśmy coś zza krzaków? To była ona!
Usłyszała, jak o niej mówisz!
– Głupia mugolka.
–stwierdziłem, mówiąc bardziej do siebie
– Czemu nas śledzi i podsłuchuje?
– Nie mów tak o niej! Odwołaj to, albo sobie pójdę i
nie będę chciała cię znać! -warknęła i
złożyła ręce.
– Dobrze już. Odwołuj ę. Przestańmy się wreszcie
kłócić. Jedziemy do Hogwartu! Rozpoczynamy nowy, lepszy rozdział w życiu.
Wreszcie wszystko się ułoży-powiedziałem z przekonaniem i uśmiechnąłem do niej.
Mattchew
Ponownie wybuchnęliśmy śmiechem.
– Och! Przestańcie wreszcie – warknęła Rose, jednak
dalej trochę przestraszona.
– Wiemy, że robicie sobie z nas jaja – dodała z
trochę za bardzo udawanym przekonaniem Roxanne, na co ponownie się zaśmialiśmy
. – Fred! – zawołała, by znaleźć
wsparcie u brata, któremu ze śmiechu
wręcz leciały łzy. – Och, jesteście okropni! Al, może ty nam trochę pomożesz? – zapytała słodziutkim
głosikiem, jednak Albus również nie miał zbyt tęgiej miny.
– Dobra, dajmy im już spokój – wydusił Freddy,
ciągle zwijając się ze śmiechu. Miał bardzo przyjemny śmiech.
Przyjrzałem się mojemu najlepszemu kumplowi.
Wyglądał tak jak zawsze. Dobrze przystrzyżone, czarne włosy oraz ciemne oczy,
które często przysłaniał ciemnymi okularami, miał na sobie luźny T-shirt z
szarymi spodniami, które niedługo miały być zastąpione zwykłymi szkolnymi
szatami. Na zewnątrz wyglądał w
porządku, jednak od końca ostatniego roku
zaczął się dziwnie zachowywać. Szybka zmiana nastroju z wesołej na
smutnej lub rozzłoszczonej, częste
zamyślenia lub zostawanie samemu w
jakimś pustym miejscu. To było dla niego nietypowe. Każdy go lubi, a on także
każdego akceptuje, dzięki czemu ma naprawdę dobre stosunki z innymi uczniami.
Nie było chwili, by nie otaczał go wianuszek wielbicieli lub choćby bliskich kupli. Normalnie, gdybym
go nie znał, pomyślałbym, że podoba mu się jakaś dziewczyna, ale ja go znałem.
Dalej pamiętam nasze pierwsze spotkanie. Od pierwszego dnia się
zaprzyjaźniliśmy. Jego wzrok wyglądał,
jakby chłopak wcześniej wypił za
dużo kofeiny, co przyciągało uwagę. Dobra, dalej tak wygląda ło, ale to jest
dość spoko. Jego uśmiech może przywołać obawy nawet u najsurowszych
nauczycieli. Od razu świadczy, że nie warto zostawiać go sam na sam z niebezpiecznymi przedmiotami.
Uśmiechnąłem się na tę myśl, bo w zasadzie
była to prawda.
– Al, co masz taką minę? – James wyrwał mnie z
zamyślenia . – Wiecie, chłopaki, że on
trafi do Slytherinu? – powiedział nieco złośliwie, co było do niego naprawdę
podobne.
– Nieprawda ! Nie trafię tam! Będę w Gryffindorze –
warknął Albus, na co jego starszy brat zaczął się śmiać.
– Hej, James, przecież ty dwa lata temu
też srałeś w gacie, że tam
trafisz. Ja tam nie wiem, co ty teraz robisz w naszej paczce – przedrzeźniłem
go. Spiorunował mnie wzrokiem, na co
ponownie Fred, Louis, a także James
zaczęliśmy się śmiać. Nasza stara zgrana paczka. Co prawda Louis i James są od
nas młodsi o rok, ale również zaliczają się do „czwórki rozrabiaków" .
Razem z Fredem „łaskawie” pozwoliliśmy
się im z nami przyjaźnić.
– Jak tam u twojej
siostry, Michelle? – spytał mnie Louis.
– W porządku. Jednak myślę, że prędzej powinieneś o
to zapytać Dominique, przecież są najbliższymi przyjaciółkami – odparłem, na co
prychnął.
– Jeszcze pomyśli, że mi się podoba i zrobi nie wiadomo jaką sensację, a
ja pytam tylko z grzeczności – odparł,
szczerząc zęby.
– To czemu nie zapytasz jeszcze na przykład Jamesa,
jak tam u Lily? – spytałem niewinnie.
– James, jak tam u twojej siostry? – zapytał nadzwyczaj miło.
– Jeszcze dzisiaj żyła – odparł Potter, na co
ponownie się zaśmialiśmy.
Uwielbiałem
spędzać z nimi czas. Czułem się jak u siebie i było mi z nimi niezwykle dobrze.
Dogadywaliśmy się, a przede wszystkim, nie mieliśmy przed sobą tajemnic. Często
się wygłupialiśmy i śmialiśmy, co od razu poprawiało mi humor. Już teraz
czułem, że zbliżamy się do domu, tego prawdziwego.
Jeśli to
przeczytałeś, proszę skomentuj
Poszukuję
Bety, chętni pisać na maila fayever@wp.pl
Przepraszam za
błędy
"Dobra, Chris też tam prawdopodobnie trafi, ale on, to co innego." - po "on" nie powinno być przecinka.
OdpowiedzUsuń"a co on, marudził" - po "on" nie powinno być przecinka.
"bardzo Ci przeszkadzali" - "ci" nie powinno być z wielkiej litery.
Jest kilka błędów interpunkcyjnych, ale widać dużą poprawę. Postarałaś się. ^^
Jestem ciekawa, co takiego Draco opowiadał Scorpiusowi o Hogwarcie. Tak po prostu ciekawi mnie ta wizja.
Oo, Freddy ma czarne włosy? Nie rude? Smutno :(((( Ale charakter po tatusiu. ^^
Rozdział przyjemny i w bardzo wesołej atmosferze. ;) Przyjemnie się go czytało. Końcówka najlepsza. :D
Pozdrawiam i dziękuję, że wzięłaś sobie trochę moich rad do serca!
Luniaczek
[ostatnia-rodu-black.blogspot.com]
Lubię czytać o młodym pokoleniu, choć przyznam, że nie dużo takich blogów czytam. Twój jak najbardziej mnie zaciekawił. Bardzo fajny rozdział, wiele błędów nie znalazłam. Ja też trochę się zdziwiłam, że Fed ma czarne włosy, u ciebie najwidoczniej odziedziczył po matce. :)
OdpowiedzUsuń"- James, jak tam u Twojej siostry? -zapytał nadzwyczaj miło.
-Jeszcze dzisiaj żyła -odparł Potter" - najlepszy moment. XD
Pozdrawiam i zapraszam także do siebie:
http://history-of-lily-evans.blogspot.com
* Fred
UsuńFred odziedziczył charakterek po tatusiu i po wujku [*]. Jest naprawdę świetny! Uwielbiałam bliźniaków, więc myślę, że to będzie jedna z najbarwniejszych postaci :)
OdpowiedzUsuńJak się u kogoś czyta to widać . Jest kilka wspomnianych wyżej błędów ale nie przeszkadzają w czytaniu. Widzę, że braci "podtrzymują się na duchu". Fajnie trzymasz klimat ich sprzeczki
OdpowiedzUsuń