piątek, 11 lipca 2014

Chapter 8

Fred

-Ja... jestem homo. -Wreszcie to z siebie wydusiłem. Zapadła niezręczna cisza. Bałem się spojrzeć jej w twarz. Wreszcie się przełamałem i odwróciłem w jej stronę. Na twarzy miała wypisane niedowierzenie. -Jestem gejem! Podobają mi się faceci! Chciałbym pocałować chłopaka! -Dodałem, sam nie wiedząc czemu. Byłem sfrustrowany i zły, choć nie miałem pojęcia dlaczego.
-W porządku. -Odpowiedziała cicho. 
W porządku? Według niej to było w porządku? Sam nie wiedziałem, czemu się złoszczę, jednak po prostu... to mnie przerastało. 
-Dziękuję, że mi powiedziałeś. -Uśmiechnęła się do mnie pocieszająco.- Myślę, że to nic złego. Czytałam książkę, gdzie występował gej. Był w porządku. Jesteś moim bratem i też jesteś w porządku. -Powiedziała bez zastanowienia. 
Odwzajemniłem uśmiech. Poczułem się o niebo lepiej, wreszcie się tym z kimś dzieląc. 
         PSTRYK. Rozległ się dźwięk jakiegoś urządzenia. Szybko rozejrzeliśmy się dookoła siebie, jednak nikogo nie było widać.
-Wracajmy, Rox. -Ona pokiwała tylko głową i ruszyliśmy przed siebie, by jak najszybciej dotrzeć do wieży Gryffindoru. 
Gdy już tam doszliśmy, ja podszedłem do Jamesa, Louisa i Mattchewa, którzy zajęli fotele w rogu pokoju wspólnego i razem się z czegoś nabijali. Roxanne pobiegła schodami w górę do swojego dormitorium. Pomogło mi to wyznanie, pomimo, że wcześniej tak bardzo bałem się to komukolwiek powiedzieć. Sam do jeszcze niedawna nie byłem pewien, czy mam rację, co do tego, jednak po upływie tego miesiąca, przekonałem się, że tak. Westchnąłem. Miałem za sobą dopiero jeden etap. Jeszcze będę musiał powiedzieć chłopakom, jednak teraz, to nie był dobry pomysł. Zacząłem się razem z nimi śmiać z żartu Louiego.

Victoire

 Właśnie wracałam z Sowiarni, gdy GO zauważyłam. Nagle zezłościłam się na siebie, że kiedy byłam w pierwszej klasie kupiłam kota a nie sowę, bo tak wszystko było by o wiele łatwiejsze, jednak gdy tylko przypomniałam sobie wygląd mojego kociaczka cofnęłam tę myśl.
-No no no, kto tu idzie? -zawołał ze śmiechem puchon.
-Daruj sobie McGillary. -warknęłam i spróbowałam go wyminąć, jednak on mnie złapał za ramię.
-Rozważyłaś moją propozycję? -Warknął mi w twarz. 
Odwróciłam się i zaczęłam mrugać, by powstrzymać łzy, które napływały mi do oczu.
-Wiec?
-Spadaj. -Odpowiedziałam cicho. On zaczął się śmiać.
-Nie ma tutaj twojego chłopaka, co? Strach cię ogarnął? Boisz się, że skończę to, co zacząłem? -Zapytał ostro. Już nie potrafiłam powstrzymać płaczu na wspomnienie z zeszłego roku. Łzy spłynęły mi strugami  po policzku, a szczęka zaczęła drżeć. Alex się zaśmiał sucho. -Już niedługo naprawdę pożałujesz, swojej  decyzji. Mam ci o wiele więcej do zaoferowania niż ta szuja.
Niebezpiecznie się do mnie zbliżył. Próbowałam mu się wyrwać, jednak on tylko zacisnął palce na moich nadgarstkach. Zaczął się ocierać o moje biodra.
-Victoire? -Usłyszałam czyjś głos, zza pleców puchona. Alex się gwałtownie odwrócił.
-Czego tu chcesz, Potter? Szukasz guza? -Zawołał i zaśmiał się szyderczo, na chwilę zajmując się kimś innym ode mnie.
-Zostaw moją kuzynkę, zboczeńcu! -Wrzasnął James i pognał mi na ratunek, gdy zauważył, co tu jest grane. Przywalił zaskoczonemu McGillarowi w twarz, na co ten runął na ziemię.
-Vicki, zbieramy się. Szybko -Zawołał i pomógł mi wstać. 
Chwile po tym, znajdowaliśmy się w murach zamku.

Fred

Ruszyłem biegiem na lekcje wróżbiarstwa. Byłem spóźniony. Po raz kolejny wściekłem się, że wybrałem właśnie tę lekcje, a nie starożytne runy, gdyż (1) Wróżbiarstwo zaczynała się o wcześniejszej porze, o której zwykle jeszcze spałem (2) Klasa do niej nie była za wysoko położona (3) Uczył gorszy nauczyciel. 
Myślę, że tyle argumentów starczyło, by znienawidzić tego przedmiotu. Wspiąłem się jak najszybciej na drabinie prowadzącej do klasy i spróbowałem wedrzeć się niezauważony na swoje miejsce. Niestety jednak chyba zbytnio się rzucam w oczy.
-Hm.... Mój drogi, ponownie się spóźniłeś.... Nie wróży to nic dobrego.... -Powiedziała swoim nawiedzonym tonem Sybilia Trelawney- nauczycielka tego przedmiotu.
-Ym... bardzo mi przykro. -Powiedziałem beznamiętnie i wreszcie usiadłem obok Mitcha Hewera, chłopaka z mojego dormitorium. Zawsze siedziałem z nim na tym przedmiocie, jednak rzadko rozmawialiśmy.
-Dzisiaj zajmiemy się Chiromancją, czyli wróżeniem z linii na dłoniach... 
Po pierwszym zdaniu zdążyłem zasnąć. W pokoju było tak duszno i parno, że nie był to lada wyczyn. Nie pamiętam mojego snu, ale wiem, że był straszny. Obudziłem się z krzykiem. Gdy otworzyłem oczy wszyscy się na mnie patrzyli. Byłem oblany potem i cały się trzęsłem.
-Wszystko dobrze, kochanieńki? -Zapytała z troską nauczycielka.
-Nie bardzo. -Wydukałem.
-Może idź to pielęgniarki? -Zaproponowała, na co się zgodziłem i wyszedłem z sali. 
Wcale nie zamierzałem iść do pani Pomfrey. Włóczyłem się przez chwilę bez celu po tajnych korytarzach, gdyż tam, czułem się najswobodniej. Gdy zabrzmiał dzwonek ruszyłem z powrotem do sali, zabrać swoje rzeczy. Gdy tam dotarłem, wszyscy opuścili salę. Wziąłem torbę i ruszyłem do wyjścia.
-W najbliższym czasie będziesz cierpieć. -Odezwała się dotychczas niezauważona przeze mnie Profesor Trelawney- Zada ci bolesny cios, ktoś kogo uważałeś za przyjaciela. Twoja decyzja, będzie cię kosztować. -Jej głos był chropowaty.
-Dziękuję za ostrzeżenie -powiedziałem z nutą sarkazmu i jak najszybciej ruszyłem na kolejną lekcję.
***

Po czterech dniach, zdążyłem zapomnieć o ostrzeżeniu nauczycielki wróżbiarstwa. Tak jak każdego dnia, udałem się na śniadanie, przed lekcjami. W zasadzie Wielka Sala była pusta. Przy stole Gryffindoru, siedziało tylko pięć osób, plus ja. Zjadłem płatki z mlekiem i jak najszybciej udałem się do lochów, na eliksiry. Miałem tylko sześć minut, więc ruszyłem biegiem jednym z tajnych przejść. Gdy dotarłem do odpowiedniego lochu, uczniowie już wchodzili do klasy, więc wmieszałem się w tłum i zająłem swoje miejsce, koło Mattchewa.
-Cześć -Powiedziałem i się rozpakowałem.
-Witam wszystkich. Dzisiaj będziemy warzyć Eliksir Rozdymający, kto wie, na czym on polega?
-Jest to eliksir, który powoduje rozdęcie się osoby, która go wypiła, lub części ciała, które zostały nim ochlapane. Antidotum na niego, jest wywar dekompresyjny –Odezwała się moja kuzynka Molly, ze środkowej części klasy.
-Bardzo dobrze, 10 punktów dla Gryffindoru. Jednak zanim uwarzymy eliksir, sprawdzę obecność.-Profesor sięgnął po listę i zaczął wyczytywać nazwiska uczniów. Wreszcie wyczytał moje.
-Fred Weasley? 
-Obecny -Powiedziałem znudzony.
-Nie ma tutaj Freda Weasleya. -Zaskrzeczał któryś ze ślizgonów.
-Jest tylko Gejsley, proszę pana. –We wtórował mu inny. Przeszła mnie gorąca fala. Nie. To nie możliwe. Przecież oni nie mogli się tego dowiedzieć. Rozejrzałem się przestraszony po roześmianej klasie. Pojedyncze osoby wytykały mnie palcami. Miałem ochotę zapaść się pod ziemie.
-Spokój wszyscy. -Zagrzmiał Profesor Slughorn i dalej odczytał listę obecności. Jednak nie przywrócił w sali całkowitej ciszy. Dało się słyszeć szepty, a najczęstsze wyłapywane w nich słowa to były: gej Fred Weasley. Oczywiście eliksir mi się nie udał, bo nie potrafiłem się skupić. Ręce mi się trzęsły. Korzonki imbiru pokroiłem nieodpowiednio i dodałem za dużo śluzu gmuchoła. Pod koniec lekcji gdy  profesor Slughorn udał się na inspekcję, mój eliksir wybuchnął, przez co było nie lada wymieszanie. Niektórym rozlał się na poszczególne części ciała, przez co nie dało zbyt dobrego skutku. Zielono zgniła maść rozmazała się im po ramionach, nosach, czy nogach. Rozległy się jęki i wrzaski na sali. Profesor podał uczniom antidotum i odjął 5 punktów mojemu domowi.
Kiedy zabrzmiał dzwonek, jak najszybciej pognałem na drugi koniec zamku, by uwolnić się od prześladowców. Musiałem poukładać myśli. Przede wszystkim nasunęło mi się pytanie. Skąd się o tym dowiedzieli? Od razu pobiegłem szukać Roxanne. 
Pov. Rose
-Rox, czy to prawda? –Spytałam zaraz po lekcji zaklęć siostry Freda i pokazałam jej kawałek papieru, na którym była uwieczniona scena, jak jej brat mówi swojej siostrze, że jest gejem.
-Skąd to masz? –Spytała przestraszona dziewczyna.
-Przeleciało po całej szkole. Każdy to widział. Czy to prawda? To prawda, że jest gejem?
-Myślę, że to pytanie nie powinnaś kierować do mnie. –Powiedziała ostro.
-Rox, mam w zasadzie takie jedno pytanie. Kto to jest gej? -Spytałam speszona. Roxanne wywróciła oczami i spojrzała na mnie wymownie. 
-Gej, to osoba, której podobają się chłopcy. Odpowiednikiem geja w forme żeńskiej je...
-A więc dlatego nie miał dziewczyny! O mój Boże! Nie wierzę. Czemu o tym mi nie powiedział? -Zawołałam zdziwiona.
-Rose. Spokój. A jak myślisz? Czemu by ci miał nie powiedzieć? –Zapytała retorycznie Roxanne.
-Racja. Cholera. Martwię się o niego. –Powiedziałam szczerze.
-Czemu? To nie jest nic złego…
-Nie o to. Przecież Harley i Max z siódmego roku też są homo, to się tak nazywa, co nie? i są razem, boje się o to, że będą go tym męczyć. Nie będzie miał życia. Biedak.
-Rose, przymknij się. –Warknęła zdenerwowana Weasley. -Jak oni się mogli o tym…
-Rox. Roxanne. Psst. –Usłyszałam szept dochodzący zza rogu. Wymieniłyśmy spojrzenia i podeszłyśmy ostrożnie do źródła dźwięku. Okazało się, że to Freddy.
-Fred! Co ty tu robisz? –Zawołała Roxanne.
-Chodź stąd. Szybko. Musimy pogadać. –Spojrzałam na nich wymownie. Widząc moją minę dodał.- Zakładam, że Rosie również wie...
-Ta... -Powiedziała Rox od niechcenia.
-No dobra, możesz iść z nami. –Powiedział i otworzył drzwi do tajnego przejścia, znajdującego się w ścianie. Spojrzałam na to z otwartymi ustami. Nie miałam pojęcia, że takie portale są wszędzie.- Ruszcie się. –Powiedział Fred, a ja ruszyłam za nim w ciemność.
***
-Gdzie jesteście? –Spytałam, nic nie widząc w ciemności.
-Tutaj. –Zawołała Roxanne.
-Bardzo śmieszne. Z pewnością wiem, gdzie to ‘tutaj’ jest. –Powiedziałam. Nagle zapaliły się pochodnie znajdujące się na ścianach i rozświetliły przejście.- Aha, więc to tu jest ‘tutaj’. –Szepnęlam przyglądając się lokalizacji Roxxie.
-Rox. Skąd oni o tym wiedzą? –Zapytał łamiącym się głosem Fred. Nigdy go nie widziałam w takim stanie.
-Nie mam pojęcia. Myślałam, że ty coś wiesz…
-Niestety. Dowiedziałem się dopiero na dzisiejszej lekcji eliksirów. –Powiedział gorzko.
-A ja przed chwilą. Od Rose. –Obydwoje wlepili we mnie oczy.
-No… chyba każdy widział tą kartkę. –Wzruszyłam ramionami.
-Jaką do cholery jasnej kartkę? –Zawołał Freddy. Podałam mu świstek papieru. Ruszały się na nim dwie postacie, a obok były narysowane ruszające się dymki.

Ja... jestem homo. Jestem gejem! Podobają mi się faceci! Chciałbym pocałować chłopaka!

Jeśli przeczytałeś/aś skomentuj
Domyślam się, że zabijecie mnie za to, jednak raz kozie śmierć
Ten rozdział w zasadzie najbardziej opierał się na Fredzie, 
jednak chyba nie macie mi to za złe, prawda?

-A

6 komentarzy:

  1. Pierwsza? :o
    W porządku, więc zaczynam...
    Rozdział bardzo mi się podobał :)
    Nie podoba mi się tylko to, że na początku łączysz wypowiedzi bohaterów razem z opisami. Dla mnie wygląda to trochę dziwnie.
    I chyba tyle z "uwag" z mojej strony, bo nic więcej nie rzuciło mi się w oczy :)
    Pozdrawiam, życzę dużo weny i czasu na pisanie,
    Catherine Grande


    ZAPRASZAM DO SIEBIE I LICZĘ, ŻE ZOSTAWISZ PO SOBIE ŚLAD :)
    http://youaremyhorcrux.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Nadal jestem w szoku. W życiu bym nie pomyślała, że Fred jest gejem, oczywiście nie mam nic do homoseksualistów, wręcz przeciwnie. Szkoda mi go... wszyscy się dowiedzieli i to w tak drastyczny dla niego sposób. :(
    Ja tam się cieszę, że większość rozdziału jest o Fredzie, uwielbiam go. Świetny rozdział. ^^

    Pozdrawiam i życzę jak najwięcej weny. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. „wreszcie się o tym z kimś dzieląc.”- bez o
    Staraj się między myślnikami, a literami robić spacje, bo zlewa się to w całość i niewygodnie czyta się.
    „jednak w upływie tego miesiąca” - po upływie
    „-Nonono, kto tu idzie? -Zawołał ze śmiechem puchon.
    -Daruj sobie McGillary. -Warknęłam i spróbowałam go wyminąć, jednak on mnie złapał za ramię.”- zjadłaś tu spację między „no, no, no”; „zawołał” i”warknęłam” z małej litery. Przed wołaczami, imionami, nazwiskami, przezwiskami stawiamy przecinek.
    Gubisz też ogonki przy Ę.
    „Zaczął się ocierać o moją miednicę.” - Myślę, że zgrabniej będzie nazwać to miejsce „biodrami”, ewentualnie „łonem”, chociaż to pierwsze lepsze.
    „(1) Wróżbiarstwo zaczynała się o wcześniejszej porze, o której zwykle jeszcze spałem (2) Klasa do niej nie była za wysoko położona (3) Uczył gorszy nauczyciel.” - co znaczą te cyfry? To jakieś wyliczenia czynności? Jeżeli są to jakieś wyliczenia, to lepiej używać wtrącenia słowne liczb. Zgrabniej będzie to wyglądać.
    Gdy, gdy, gdy, gdy – często powtarzasz.
    „ważyć Eliksir” - waŻenie za pomocą wagi, waRZenie za pomocą kociołka
    „Eliksir Rozdymający, kto wie, na czym on polega?” - pytanie powinno inaczej brzmieć np. Na czym polega warzenie eliksiru? Jak działa eliksir?
    „wywarzymy eliksir” - wyważyć to można drzwi, a eliksir to uważyć
    To słowo płata Ci figle!
    „Gejsley” - fajny zlepek słów, w sam raz do przedrzeźniania.
    „mój eliksir wybuchnął, przez co było nie lada wymieszanie” - zamieszanie, a nie wymieszanie
    „Niektórym rozlał się na pojedyncze części ciała” - poszczególne, a nie pojedyncze
    „Powiedział i otworzył drzwi do tajnego przejścia, znajdującego się w ścianie. Spojrzałam na to z otwartymi ustami. Nie miałam pojęcia, że takie portale są wszędzie.” - czy ten pomysł jest tutaj użyty, aby ukazać wspaniałość świata magicznego czy iść na skróty i nie opisywać płynnego przejścia między scenami? Takie odnoszę wrażenie.
    Mniej dialogów, bo wiele wypowiedzi nic nie wnosi znaczącego. Więcej opisów przedmiotów, miejsc. Emocje niby są, ale nie do końca mocno zarysowane. Myślę, rozpowiadanie takiej nowinki, wzbudziłoby większy szok w bohaterze.
    Pomysł z oblaniem eliksirem bardzo fajny, jednak zmarnowałaś go, serwując nam jedynie 1-2 zdaniami o skutkach tego incydentu. Można było z tego zrobić bardzo, bardzo zabawną scenę.
    Pojawiająca się znikąd fotografia też daje dużo do życzenia. W trakcie wyjawiania tajemnicy, mogłaś napomknąć o jakimś tajemniczym cieniu ukrywającej się osoby. Byłoby to bardzo mroczne i dałoby efekt w postaci nasilenia się emocji, presji, ciekawości, a Ty nagle wyciągasz królika z kapelusza. Efekt zaskoczenia? Nie, bo każdy spodziewał się, że jak gej to będą się nad nim znęcać... Znęcaj się ze smakiem, perfidnie, złowieszczo, z emocjami!
    Wydaję mi się, że sala od wróżbiarstwa jest specyficznym miejscem, zwłaszcza, że jest to gniazdo „szalonej nauczycielki”, dlatego warto byłoby poświęcić temu pomieszczeniu parę zdań opisu, który wprawiłby czytelnika w ospały stan w jakim znajdował się bohater. Taki mały zabieg, opis działa na atmosferę.

    Proszę nie odbierać mojego komentarza negatywnie, ja tylko służę radą!
    I nie szukaj bety! Staraj się SAMA pracować nad SWOIM tekstem! To daję SATYSFAKCJĘ!

    Pozdrawiam
    Makowa Pani
    http://upolowac-jelenia.blogspot.com/ << KLIK!
    Zapraszam! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ahhh... I jeszcze jedna rzecz...
      Jestem tolerancyjnym człowiekiem, ale ten wątek gejowski do mnie nie przemawia. Prędzej stwierdziłabym, że chłopak młodzieńczo eksperymentuje niż faktycznie poczuwa się z tą odmiennością. Myślę, że takie sprawy przychodzą z wiekiem. Doświadczenie życiowe pozwala na upewnienie się i stwierdzenie czy naprawdę jest jak jest.
      To moje subiektywne odczucia.

      Z niecierpliwością czekam na wątki z innymi bohaterami!

      Jeszcze raz pozdrawiam
      Makowa Pani
      http://upolowac-jelenia.blogspot.com/ << KLIK!
      Zapraszam! :)

      Usuń
    2. Dziękuję za poprawę. Wezmę pod uwagę twoje uwagi. To miłe, że ci się chciało wyszukiwać te wszystkie błędy, to dla mnie bardzo ważne. Dziękuję.
      Pozdrawiam

      Usuń
  4. Już widzę, że Makowa Pani ci wytknęła błędy, więc jednak nie będę tego robić. :c
    Ja? Ja miałabym mieć komuś za złe to, że napisał rozdział o Fredzie Weasleyu? Nonsens. Mogę co najwyżej podziękować. Fred jest tu taaki słodki.
    Mam jednak nadzieję, że jakoś z tego "wyrośnie", bo nigdy mi nie opowiadały ff potterowskie z wątkami gejowskimi, bo jak dla mnie to po prostu nie pasuje jakoś do tego świata. No ale twój wybór, ja i tak będę czytać. :)
    Ogółem rozdział mi się podobał.
    Przepraszam, że czasami nie komentuję, ale mam sporo spraw na głowie i czasem nie mam chwili na przeczytanie, a co dopiero na skomentowanie.
    Weny,
    Luniaczek

    OdpowiedzUsuń