środa, 18 czerwca 2014

Rozdział 4

DLA TYCH, CO NIE MOGĄ SIĘ POŁAPAĆ W BOHATERACH
http://new-generation-hogwart.blogspot.com/2014/05/charakter.html

Wszyscy


-Pirszoroczni za mną! -rozległ się gruby głos, gdy już większość osób wysiadła 
z pociągu. Uczniowie klas pierwszych, próbowali wypatrzeć posiadacza głosu, jednak był on ukryty w mgle, która była dość gęsta tego wieczora. Niepewnie zbliżyli się do niego, nieco przestraszeni. Po paru dość stresujących minutach, z mgły zaczęły się wyłaniać rysy, ogromnej postaci z dość obszernym brzuchem. 
-Hagrid! -jedna z dziewczynek rozpoznała półolbrzyma i pobiegła się z nim przywitać. Rose Weasley i reszta jej rodziny dopiero po niedźwiedzim uścisku wsiadła do łódek, prowadzących na drugi brzeg jeziora, znajdującego się w południowej części szkoły. Pogoda była dość przyjemna, pomijając dość gęstą mgłę. Wiał ciepły wiatr i słońce, które już powoli chowało się za horyzontem, przyjemnie ogrzewało twarze pierwszoroczniaków. Gdy wreszcie, wysiedli z łodzi, udali się do zamku. Wielkie drzwi, do niego prowadzące, były otwarte a w nich stał nieco puszysty starszy mężczyzna.
-Świetnie się spisałeś Hagridzie. -mruknął do gajowego i wyjął swoją fajkę- Witajcie pierwszoroczni. Nazywam się profesor Slughorn i uczę eliksirów. Jestem opiekunem Slytherinu, oraz zastępcą pani dyrektor. Profesor McGonagall. Teraz, zaprowadzę was do Wielkiej Sali, gdzie odbędzie się przydział do domów. -Powiedział i ruszył przed siebie. Hogwart wydawał się niesamowity. Osoby, namalowane na obrazach, szeptały między sobą plotkując, a gobeliny, były bogato zdobione. Profesor Slughorn stanął przed dużymi drzwiami.
-A oto i ona. Wielka Sala. -powiedział uroczyście i otworzył drzwi. Jeśli często ludzie mówią, że coś jest wielkie, jednak wydaje się co najwyżej średnie, to ta sala była naprawdę WIELKA, a nazwa nie była przesadzona nawet w najmniejszym stopniu. Stało w niej pięć długich stołów. Po jednym, dla każdego z domów. Najbliżej wejścia był stół Ślizgonów, potem stół Krukonów, Puchonów i Gryfonów. Nauczyciele zaś zasiadali przy stole u szczytu. Tym razem, przed stołem nauczycielskim stał mały, drewniany stołeczek, na którym spoczywała tiara. Uczniowie wykonali parę kroków w przód, gdy ta zaczęła śpiewać: 
*Tysiąc lub więcej lat temu,
Tuż po tym, jak uszył mnie krawiec,
Żyło raz czworo czarodziejów,
Niezrównanych w magii i sławie.
Śmiały Gryffindor z wrzosowisk,
Piękna Ravenclaw z górskich hal,
Przebiegły Slytherin z trzęsawisk,
Słodka Hufflepuff z dolin dna.
Jedno wielkie dzielili marzenie,
Jedną nadzieję, śmiały plan:
Wychować nowe pokolenie,
Czarodziejów potężnych klan.
Takie są początki,
Tak powstał każdy dom,
Bo każdy z magów upartych
Zapragnął mieć własny tron.
Każdy inną wartość ceni,
Każdy inną z cnót obrał za swą,
Każdy inną zdolność chętnie krzewi,
I chce jej zbudować trwały dom.
Gryffindor prawość wysławia,
Odwagę ceni i uczciwość,
Ravenclaw do sprytu namawia,
Za pierwszą z cnót uznaje bystrość.
Hufflepuff ma w pogardzie leni
I nagradza tylko pracowitych.
A przebiegły jak wąż Slytherin
Wspiera żądnych władzy i ambitnych.
Póki żyją, mogą łatwo wybierać
Faworytów, nadzieje, talenty,
Lecz co poczną, gdy przyjdzie umierać,
Jak przełamać śmierci krąg zaklęty?
Jak każdą z cnót nadal krzewić?
Jak dla każdej zachować tron?
Jak nowych uczniów podzielić,
By każdy odnalazł własny dom?
To Gryffindor wpada na sposób:
Zdejmuje swą tiarę - czyli mnie,
A każda z tych czterech osób
Cząstkę marzeń swych we mnie tchnie.
Więc teraz ja was wybieram,
Ja serca i mózgi przesiewam,
Każdemu dom przydzielam'
I talentów rozwój zapewniam.
Więc śmiało, młodzieży, bez trwogi,
Na uszy mnie wciągaj i czekaj,
Ja domu wyznaczę wam progi,
A nigdy z wyborem nie zwlekam.
Nie mylę się też i nie waham,
Bo nikt nigdy mnie nie oszukał,
Gdzie kto ma przydział, powiem,
Niech każde z was mnie wysłucha.
Skończyła. Profesor Slughorn nie wiedząc skąd, nagle znalazł się tuż, tuż przy stołku, trzymając jakąś listę. Pomachał ręką na pierwszoroczniaków, by ci się do niego zbliżyli. Z każdym krokiem uczniom bardziej pociły się dłonie, i trzęsły się nogi.
-No dobrze -powiedział opiekun Slytherinu, gdy już wszyscy znaleźli się wystarczająco blisko- teraz będę wyczytywał wasze nazwiska, a wy będziecie podchodzić i zakładać tiarę na głowę. Tak jak słyszeliście w piosence, ona oznajmi wam, w którym z domów skończycie na przyszłe siedem lat. -spojrzał na listę- Marie Bacfryd -odczytał, na co drobna szatynka z pierwszych rzędów jeszcze bardziej zbladła. Zaczęła podążać niepewnym krokiem w stronę Tiary Losu. Usiadła na stołku. Po krótkiej chwili Tira wrzasnęła HUFFLEPUFF a dziewczynka ruszyła do trzeciego od lewej stołu, z wielkim uśmiechem na twarzy. Następnie przyszła pora na Harrego Bounca i Armildę Camis. Kolejno trafili do Ravenclawu i Slythelinu.
-Delly Carter -zawołał Slughorn, na co brązowowłosa dziewczyna ruszyła lekko się potykając przed siebie. Gdy usiadła na stołku, zacisnęła paznokcie ze stresu. Wiem, że nigdy nie zwiedziesz przyjaciół. Zawsze można na Tobie polegać. Jesteś także mądra, a zarazem poradna. Znalazłabyś wiele bratnich dusz w domu borsuka, jednak w Tobie jest coś jeszcze innego... GRYFFINDOR ryknęła tira, a stół gryfonów razem z nią. Szczęśliwa Delly ruszyła śmiało do ostatniego stołu i usiadła, koło chłopców, którzy tak bardzo nie podobali się Tony'emu. Następnie po kolei trafiono do Ravenclawu, Slytherinu, Hufflepuffu, Ravenclawu, Gryffindoru, Slytherinu i jeszcze raz Hufflepuffu, znim Horacy Slughorn nie wyczytał nazwisko Scorpiusa Malfoya. Gdy tiara dotknęła czubka jego głowy, zawołała SLYTHERIN, na co blondyn ruszył z dumą do pierwszego stołu. Przed tym jak Tiara miała przydzielić Albusa Pottera, przydzieliła kolejno osoby do: Gryffindoru, Hufflepuffu, Slytherinu, Hufflepuffu, Ravenclawu, Slytherinu, oraz Ravenclawu. Gdy młody Potter usiadł na stołku, tiara odezwała się w jego głowie Mógłbyś być kimś wielkim. Tak, to jest pewne. Idealnie pasował byś do Slytherinu... Tylko nie Slytherin, Tylko nie Slytherin Zabawne. To samo mówiła pewna osoba, bardzo podobna do Ciebie i z Tobą związna. Więc i ja powtórzę swoje słowa, skoro nie Slytherin, niech będzie.... GRYFFINDOR zawołała Tiara na co stół Gryfonów jej we wtórował, a czwórka rozrabiaków, wykonała dziki taniec szczęścia. Po nim dwie osoby stały się puchonami, jedna krukonem i ślizgonem, a jeszcze inna również gryfonem. Po nim ruszył Tony Robins, który trafił do domu węża. Po nim ktoś trafił do Gryffindoru, później dwójka do Slythrinu, ktoś do Ravenclawu, a na koniec Hufflepuffu. Bliźniacy Scamander, trafili, ku ogólnemu zdziwieniu, trafili do Ravenclawu, a po jeszcze paru innych osobach Rose Weasley do Gryffindoru. Po niej ruszyła jej kuzynka, Roxanne. Mówisz, że jesteś Weasley, tak? spytała sceptycznie Tiara Losu Bez urazy, ale Twoje geny nie wskazują, byś mogła być w Ravenclawie, aczkolwiek Twój umysł owszem. Gdy ciemnowłosa Weasley to usłyszała, dosłownie opadła jej szczęka. Uwielbiała się uczyć, ale nie spodziewała się nigdy, że może trafić gdzie indziej niż do Gryffindoru. Najwyraźniej, Tiarze przyszło do głowy to samo Jednak Weasley, to Weasley mruknęła GRYFFINDOR 
Gdy Roxie doszła do stołu, od razu wyściskała swoją najlepszą przyjaciółkę, a zarazem kuzynkę ze szczęścia.
Kiedy już wszyscy zostali przydzieleni do poszczególnych domów, wreszcie zabrała głos, pani dyrektor.
-Witam was w nowym roku szkolnym i także życzę, by ten rok, był tak pomyślny, jak przeszły, jednak nie chcę przedłużać tej pięknej chwili, gdyż jestem pewna, że wasze brzuchy również burczą, na samą myśl o tym, co znajduje się na stołach. Więc SMACZNEGO -Profesor McGonagall miała rację. To co znajdowało się na stołach, mogłoby się tylko przyśnić w najwspanialszych snach. Czego się nie spróbowało, było wyśmienite, bez wyjątku. Tego dnia, wszyscy byli najedzeni, aż do syta. Gdy skończono ucztować, pani dyrektor ponownie przemówiła.
-Kiedy jesteśmy już najedzeni, chciałabym słowem wspomnieć o tym, czego w Hogwarcie robić NIE można. Rzucanie zaklęć niewybaczalnych, jest surowo zabronione, nie powinnam o tym wspominać, jednak jestem zmuszona, po tym, co się wydarzyło rok temu. W ostatnich czasach, stały się modne, także u czarodziei używki mugolskie. Jeśli zobaczymy osobę, która je posiada, lub zażywa, zostaje zawieszona. Pan Filtch pragnął przypomnieć, że wstęp do lasu, znajdującego się na skraju błoni, jest zakazany, oraz gadżety z "Magicznych Dowcipów Weasleyów", również są zabronione. Myślę, że to na tyle, a teraz, prefekci niech zaprowadzą was do waszych domów. 

Jeśli przeczytałeś/aś skomentuj
Poszukuję Bety, chętni pisać na maila fayever@wp.pl
Mam nadzieję, że aż tak bardzo was nie znudziłam tym,
że większosć bohaterów jest w Gryffindorze

-A

3 komentarze:

  1. Nie zanudziłaś mnie tym, kocham Gryffindor, to mój dom. ^_^
    Wybacz, dziś króciutko, bo naprawdę muszę się streszczać. :(
    Rozdział mi się bardzo podobał! :D

    Weny,
    Luniaczek

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo fajny rozdział. Wybór Slytherinu jako dom Scorpiusa mnie nie zadziwił, w końcu należy do rodziny Malfoyów, natomiast byłam ciekawa gdzie przydzielisz Albusa, gdyż na wielu blogach eksperymentują i dają go do Slytherinu. Cieszę się, że jednak dałaś go do tego samego domu, co jego ojciec. :)

    Życzę weny.
    http://history-of-lily-evans.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Podobało mi się nawiązanie do tego, że Harry też prosił, żeby tiara nie przydzielała go do domu węża. Jednak najbardziej podobał mi się przydział Roxanne - Weasley to Weasley :P

    OdpowiedzUsuń